Po zatrzymaniu z inicjatywy Mateo Salviniego Caroli Rakete, Niemki która jako kapitan niewielkiego stateczku ratowała uchodźców na Morzu Śródziemnym, w Niemczech zorganizowane zostały wielotysięczne manifestacje na rzecz prawa do ratowania uchodźców bez względu na to, co na ten temat uważają przepisy poszczególnych państw.
Mnie tu jednak nie tylko chodzi o to, co ta cała sprawa mówi o Włochach i o Salvinim, bo oni mają prawdziwy problem z uchodźcami do rozwiązania, od lat przyjmują uchodźców i od lat mają z tym realny problem – nie chcę bowiem w ogóle rozmawiać z tymi, którzy w przyjmowaniu uchodźców nie widzą problem, ponieważ oni nie wiedzą o tym, o czym mówią. Mnie bardziej chodzi o to, co stosunek do uchodźców mówi o Polakach i jak dramatycznych wyznacza dystans naszej przynależności do cywilizacji zachodniej w porównaniu do takich narodów, jak Niemcy.
Parę tygodni temu odbywała się doroczna konferencja kościoła ewangelickiego w Niemczech, czyli doroczny zjazd ewangelików za główny temat miał pomoc uchodźcom. Niemcy Franca są krajami które przyjęły największą liczbę uchodźców w ubiegłym roku, ale w czołówce krajów które przyjęły docelowo najwięcej uchodźców jest na przykład Grecja.
Pozycja Polski w tych statystykach budzi moje głębokie zażenowanie. Napisałbym, że jest to pozycja wyznaczona przez rządu PiSowiski, ale to niestety jest nieprawda, ponieważ Platforma do kwestii uchodźców miała niewiele różne od PiSu podejście. Więcej uchodźców od Polski przyjęły w 2018 roku Bułgaria i Słowenia.
PiS wiadomo, jest partią narodowe idiosynkrazji, egoizmu, kompleksów i antyeuropejskości. Ale Platforma jest partią w dużej mierze inteligencką i główno-nurtową, liberalną jak na polskie warunki. To, że Platforma nie opowiedziała się po europejsku w kwestii uchodźców wynika z oglądania się na słupki i przyjęcie założenia, że Platforma straci poparcie, jeżeli opowie się za przyjmowanie uchodźców.
Może tak jest, choć nie wiem, czy ktoś to badał. To jednak podejście – pamiętam rozmowę Żakowskiego ze Schetyną na ten temat, gdzie Schetyna wił się tak, że aż mi było szkoda – jest bardzo dobrym, symbolicznym wymiarem podstawowego problemu polityki w Polsce. Otóż politycy w bardzo niewielkim stopniu wpływają twórczo na swój elektorat, w głównej mierze starają się dostosować do tego, jaki ten elektorat jest.
Stosunek Polaków do uchodźców jest testem naszych narodowych przekonań w kilku kwestiach, i we wszystkich tych testach wypadamy dramatycznie.
Po pierwsze – test europejskiej solidarności i wspólnotowości. Problem uchodźców jest europejskim problemem, Europa nas wzywała i wzywa do udziału w rozwiązywaniu tego problemu, choćby dlatego, że ktoś ten problem musi rozwiązać. Egoizm obrzydliwy, tym bardziej, że bierzemy z Europy pieniądze i chcemy pieniędzy. Dlaczego Europa, czytaj Niemcy i Francuzi chcieliby nam dawać te pieniądze, skoro my nie poczuwamy się do solidarności w rozwiązywaniu problemu.
Po drugie – test wrażliwości humanistycznej. Wrażliwość na losy innych ludzi jest kluczową wartością europejską. My mamy tę wrażliwość w dupie. Nie chcemy niczego poświęcić, nie chcemy innym pomagać. Jasne, gdyby to od nas zależało przywrócilibyśmy karę śmierci. Nie pochylamy się nad słabszymi, zajmujemy się tylko sobą.
Po trzecie – test myślenia długoterminowego. Uchodźcy to nie tylko pomoc, uchodźcy są nam potrzebni. Kryzys demograficzny jest oczywisty i będzie się pogłębiał.
Po czwarte – test otwarcia kulturowego. Społeczeństwa, które w siebie wierzą, wierzą też, że mają coś innym do zaoferowania, że potrafią innych sensownie asymilować.
Po piąte – – test organizacyjnej sprawności państwa. Przyjmowanie uchodźców jest wielkim testem dla państwa i organizacji rządowych. Nasze państwo i nasze organizacje rządowe są słabe i pod obecną władzą, nie są ani trochę lepsze. Rząd wie, że każdy taki test demaskuje nieudolność władzy i rządu.
Po szóste – test opiniotwórczych organizacji, w tym przede wszystkim Kościoła katolickiego. Stosunek do słabszych, to przede wszystkim test dla organizacji kreujących wartości, w każdym razie – powinny kreować. Kościół powinien odegrać rolę wszędzie tam, gdzie chodzi o pomoc bliźniemu, zaś wierni do takiej pomocy się nie poczuwają. Kościół nie jest od tego, żeby dopasować się do wiernych i ich bezideowości lub niewrażliwości, Kościół ma obowiązek prowadzić doliną ciemności.
To, jak łatwo Polacy pozwolili się w tej sprawie nastraszyć PiSowi, jest w moim odczuciu, źródłem gorzkiej hańby. Tym bardziej, gdy taki wzorzec wartości w pełni świadomy i dojrzały, jest tuż za najbliższą granicą.