Sądy przeżywają totalną zapaść. Oczywiście, tego z zewnątrz nie widać, ale przekonuje się o tym niemal każdego dnia każdy profesjonalista, który z sądami ma do czynienia. Sprawy są wyznaczane z rocznym wyprzedzeniem, obyczaje upadają z dnia na dzień, w sądach nie ma z kim na ten temat rozmawiać, ani komu się poskarżyć. Polityka dokłada swoje: liberałom i przyzwoitym ludziom nie wolno na sądy narzekać, ziobryści wcale nie chcą niczego poprawić, tylko sądy przejąć.
W skali historycznej i patrząc na rzeczy z większym dystansem – to jest degrengolada. I raczej nie widać żadnej nadziei.