Artykuł Michała Tomczaka w dzienniku Rzeczpospolita z dnia 19 sierpnia 2021 roku (dodatek: Kadry i Płace).
Tym razem w wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskie nie chodzi wprost o dyskryminację w znaczeniu prawnym nadanym temu pojęciu przez dyrektywę 78/2000, lecz o dyskryminację w znaczeniu potocznym lub raczej warunki zatrudnienia w Europie, gdzie konstytucyjną regułą jest swoboda świadczenia usług.
Spór wokół zatrudniania pracowników portowych w Belgii był zadawniony – przy czym, jak pamiętamy z lekcji geografii, porty są w Belgii ważne. Obowiązująca od dawna ustawa była sprzeczna z unijnymi zasadami swobody przedsiębiorczości, czyli m.in. ze sławnym, tak ważnym dla Polski, artykułem 49 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Ustawa do zmiany
W 2014 r. Komisja Europejska skierowała do Belgii wezwanie do zmiany przepisów, co dwa lata później uczynił dekret królewski. Przewidywał on nowe zasady uznawania, pracowników portowych, czyli w istocie certyfikacji ich uprawnień do pracy w porcie co skłoniło Komisję do zakończenia toczącego się przeciwko temu państwu postępowania w sprawie uchybienia.
Niemniej z punktu widzenia firm prowadzących działalność portową (trzech firm w dwóch odrębnych sprawach prowadzonych przed Trybunałem) zmiany te były niewystarczające. Dwie z nich – Katoen Natie Bulk Terminals i General Services Antwerp – złożyły do Raad van State (Rady Stanu) skargę o stwierdzenie nieważności tego dekretu królewskiego (ustawy) uznając, że stanowi on przeszkodę w korzystaniu przez nie ze swobody zatrudniania pracowników portowych pochodzących z państw członkowskich innych niż Belgia do pracy w belgijskich strefach portowych (sprawa C-407/19).
Trzecia firma, Middlegate Europe (sprawa C-471/19), znalazła się w roli ukaranej w następstwie stwierdzenia przez belgijską policję naruszenia polegającego na wykonywaniu pracy portowej przez nieuznanego pracownika portowego. W ramach postępowania przed sądem odsyłającym w tej drugiej sprawie, a mianowicie przed Grondwetteljk Hof (Trybunał Konstytucyjny w Belgii) wspomniana spółka zakwestionowała zgodność ustawy w sprawie organizacji pracy portowej z konstytucją, uznając, że ustawa ta narusza przysługującą przedsiębiorstwom swobodę działalności handlowej i przemysłowej.
W sumie więc dwa organy odsyłające wystąpiły z analogicznym pytaniem prejudycjalnym, a Trybunał rozpoznał sprawy łącznie, gdyż najogólniej rzecz biorąc chodziło w nich o to samo.
Takich spraw jest w Trybunale, rzecz jasna, więcej. Ta jest charakterystyczna, ponieważ dotyczy względnie typowej i prostej pracy. Konfiguracja stron jest zwykle taka sama: związki zawodowe nalegają na ograniczenia, rządy boją się związków, zaś przedsiębiorcy konkurują między sobą i chcą mieć jak najtańszych pracowników. Wciąż ta sama historia na styku między nową Unią i starą Unią.
Obie instytucje – czyli belgijska Rada Stanu i Sąd Konstytucyjny – postanowiły zwrócić się do Trybunału z pytaniem o zgodność tych przepisów krajowych, które utrzymują szczególny system zatrudniania pracowników portowych, z dwoma postanowieniami Traktatu – art. 56 gwarantującym swobodę świadczenia usług i art. 49 gwarantującym swobodę przedsiębiorczości.
W tych połączonych sprawach – poza odpowiedzią, jakiej Trybunał miał udzielić na wspomniane pytanie – zwrócono się do niego również o wskazanie dodatkowych kryteriów pozwalających na ustalenie, czy dotyczący pracowników portowych system jest zgodny z wymogami prawa Unii.
Założenia Trybunału
Trybunał stwierdził przede wszystkim, że uregulowania zobowiązujące firmy, które zamierzają podjąć w Belgii działalność polegającą na działalności portowej lub które zamierzają świadczyć w nim usługi portowe, do korzystania wyłącznie z pracowników portowych uznanych za takich zgodnie z tym uregulowaniem, uniemożliwia korzystanie z własnych pracowników oraz zatrudnianie innych, nieuznanych pracowników. Zatem uregulowanie, które może czynić mniej atrakcyjnym podjęcie przez te przedsiębiorstwa działalności w Belgii lub świadczenie przez nie usług stanowi ograniczenie tych obydwu swobód – swobody przedsiębiorczości i swobody świadczenia usług, zagwarantowanych odpowiednio w art. 49 i 56 Traktatu.
Takie ograniczenie może być uzasadnione nadrzędnym względem interesu ogólnego, pod warunkiem że jest ono odpowiednie do zagwarantowania realizacji zamierzonego celu i nie wykracza poza to, co jest niezbędne do jego osiągnięcia. Trybunał zauważył, że nie można stwierdzić, iż sporne uregulowanie jest samo w sobie nieodpowiednie lub nieproporcjonalne do osiągnięcia zamierzonego przez nie celu polegającego na zagwarantowaniu bezpieczeństwa w strefach portowych i zapobieganiu wypadkom przy pracy.
Oceniając rozpatrywany system, Trybunał orzekł, że takie uregulowanie jest zgodne z art. 49 i 56 Traktatu, o ile warunki i zasady ustanowione na podstawie tego uregulowania:
– z jednej strony – opierają się na kryteriach, które są obiektywne, niedyskryminacyjne, uprzednio znane i które umożliwiają pracownikom portowym z innych państw członkowskich wykazanie, że w swoim państwie pochodzenia spełniają oni wymogi równoważne z wymogami stosowanymi wobec krajowych pracowników portowych,
– z drugiej strony – nie prowadzą do utworzenia ograniczonego kontyngentu pracowników mogących podlegać uznaniu.
Badając zgodność zaskarżonego belgijskiego dekretu królewskiego z poszczególnymi swobodami przepływu zagwarantowanymi w Traktacie Trybunał zauważył, że rozpatrywane uregulowanie krajowe stanowi również ograniczenie swobody przepływu pracowników ustanowionej w art. 45 Traktatu. Może mieć bowiem skutek zniechęcający wobec pracodawców i pracowników pochodzących z innych państw członkowskich.
Kluczowa procedura
Zatem uregulowanie, które dla względów bezpieczeństwa pracy certyfikuje – zatwierdza pracowników do pracy w porcie, nie jest problemem, o ile służy celowi polegającemu na zagwarantowaniu bezpieczeństwa w strefach portowych i zapobieganiu wypadkom przy pracy. Problemem natomiast jest lub może być sam sposób prowadzenia procedury akceptacyjnej.
Zastrzeżeń co do sposób certyfikowania pracowników portowych było sporo. W każdym razie procedura ta miała charakter quasi-dyskryminacyjny. Między innymi specjalny komitet, uwzględniając zapotrzebowanie na siłę roboczą, decydował o tym, czy uznani pracownicy powinni zostać włączeni do kontyngentu pracowników portowych. Przy czym okres uznania pracowników portowych niewłączonych do owego kontyngentu był ograniczony do czasu trwania ich aktualnej umowy o pracę. Za każdym razem, gdy zawierali oni nową umowę o pracę, konieczne było wszczęcie ponownego postępowania w przedmiocie uznania. Jaki to miało realny sens, trudno powiedzieć, ale na pewno zwiększało władztwo komitetu i utrudniało dostęp do pracy portowej. Co więcej, nie było ustalonego żadnego maksymalnego terminu, w którym ten komitet miał podjąć decyzję co do akceptacji pracownika.
Takie rozwiązania Trybunał uznał za niezgodne ze swobodami przepływu ustanowionymi w art. 45, 49 i 56 Traktatu (czyli swoboda przepływu, swoboda przedsiębiorczości, swoboda świadczenia pracy), ponieważ nie było ani niezbędne, ani odpowiednie do osiągnięcia zamierzonego celu.
Natomiast samo nałożenie wymogów dotyczących zdrowia, w tym przejścia testu psychologicznego, Trybunał uznał za właściwe. Zastrzegł jednak, że te same wymogi mogą być spełnione poprzez spełnienie w innym państwie członkowskim wymogów równoważnych. Zdaniem Trybunału, wymogi te są odpowiednie do zapewnienia bezpieczeństwa w strefach portowych i proporcjonalne w stosunku do takiego celu.
Ostatecznie zatem przepisy zastrzegające możliwość wykonywania pracy portowej na rzecz uznanych pracowników może być zgodna z prawem Unii, jeżeli jej celem jest zagwarantowanie bezpieczeństwa w strefach portowych i zapobieganie wypadkom przy pracy. Jednak udział w uznawaniu pracowników portowych parytetowego komitetu administracyjnego nie jest ani niezbędny, ani odpowiedni do osiągnięcia zamierzonego celu.
Czyli – jak to często bywa w antydyskryminacyjnym orzecznictwie Trybunału – istotne są proceduralne szczegóły wdrażanych rozwiązań i ich realny, usprawiedliwiony cel. Co zresztą prowadzi do wniosku, że wydawanie wyroków na poziomie ogólnym w takich sprawach niekoniecznie posuwa naszą świadomość prawną do przodu.