Sędziowie i prokuratorzy mają obowiązek stosowania zasad ochrony wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz z dyrektyw unijnych dotyczących zakazu dyskryminacji bez względu na to, czy przywoła je strona postępowania.
Przyznajmy, także jako prawnicy, że europejskie prawo antydyskryminacyjne – czy to przepisy wynikające z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czy też prawo Unii Europejskiej – wydają się nam odległe i trochę abstrakcyjne. Z jednej strony bowiem należą do porządku prawnego, który trzeba znać lub co najmniej wypada znać – a przecież nie należą one do kanonu wiedzy polskiego prawnika, wykładanego na uczelniach i aplikacjach. Z drugiej zaś strony – samo wejście na ścieżkę prawa europejskiego w obu jego postaciach wydaje się być trudne, a sukces odległy. Między innymi dlatego, że nie wygląda na to, by polskie sądy też uważały to prawo za swoje i bliskie.
Bezpośrednia skuteczność
Tymczasem ze stanowiska sądów europejskich wynika, że sędziowie i prokuratorzy w poszczególnych państwach mają obowiązek stosowania zasad ochrony wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz z dyrektyw unijnych dotyczących zakazu dyskryminacji bez względu na to, czy zostaną one przywołane przez stronę postępowania. Wynika to z zasad prawnych regulujących odpowiedni system, np. z bezpośredniej skuteczności prawa Unii w państwach członkowskich i bezpośredniego zastosowania EKPC, co oznacza, że konwencja musi być przestrzegana we wszystkich państwach członkowskich Unii i Rady Europy.
Oczywiście nie ma tu żadnej jednoznacznej, cudownej metody, która takie działanie spowoduje. Z procesowego punktu widzenia zauważyć można co najwyżej, że samo poinformowanie sądu o stosownych przepisach w poszczególnej sprawie powinno prowadzić do ich zastosowania.
Długość wypowiedzenia
Klasyczna już dzisiaj sprawa z powództwa Sedy Kücükdeveci, która toczyła się przed sądami niemieckimi i dotyczyła dyskryminacji ze względu na wiek (na tle dyrektywy 2000/78), stanowiła tło dla tej ogólnej i kluczowej tezy Trybunału. Jest to jednak teza bez wątpienia jak najbardziej ogólna – nie sposób uważać, że dotyczy ona jedynie tej przesłanki dyskryminacyjnej. Wyrok w tej sprawie o sygnaturze C-555/07 zapadł 19 stycznia 2010 r.
Seda Kücükdeveci była zatrudniona w spółce Swedex przez ponad 10 lat. Swedex jest w tym przypadku, wbrew pozorom, spółką niemiecką (nie szwedzką, jakby się logicznie wydało), zajmującą się dostawą sprzętu biurowego. Swedex rozwiązał z Sedą umowę o pracę pismem z 19 grudnia 2006 r., ze skutkiem z 31 stycznia 2007 r., uwzględniając ustawowy okres wypowiedzenia. Pracodawca obliczył okres wypowiedzenia w taki sposób, jak gdyby jej staż pracy wynosił trzy lata, podczas gdy Seda w rzeczywistości przepracowała 10 lat. Ale nie wynikało to z pomyłki, tylko z niemieckich przepisów.
Kücükdeveci zaskarżyła rozwiązanie z nią umowy o pracę do Arbeitsgericht Mönchengladbach (Niemcy). W postępowaniu przed tym sądem podniosła, że okres wypowiedzenia jej umowy o pracę powinien wynosić cztery miesiące, licząc od 31 grudnia 2006 r., tj. powinien kończyć się 30 kwietnia 2007 r. Taki termin odpowiada 10-letniemu stażowi pracy.
Swedex powołał się na § 622 ust. 2 akapit drugi BGB (najsławniejszą kontynentalną legislację cywilną, Bürgerliches Gesetzbuch), który przewiduje, że okresy zatrudnienia ukończone przed osiągnięciem 25 lat życia nie są uwzględniane przy obliczaniu długości okresu wypowiedzenia. Przyjął zatem, że okres zatrudnienia wynosił trzy lata, stąd jednomiesięczny okres zatrudnienia.
Sprzeczność z prawem Unii
Powódka uważała, że takie rozwiązanie stanowi dyskryminację ze względu na wiek sprzeczną z prawem Unii. W związku z tym ten przepis nie powinien być stosowany.
Landesarbeitsgericht Düsseldorf rozpoznający sprawę w postępowaniu odwoławczym zauważył, że na dzień wypowiedzenia umowy o pracę termin transpozycji dyrektywy 2000/78 już upłynął. Jest to najważniejsza dyrektywa antydyskryminacyjna dotycząca zatrudnienia. Sąd ten stwierdził także, że § 622 BGB przewiduje odmienne traktowanie bezpośrednio związane z wiekiem i choć nie jest przekonany o jego niekonstytucyjności, to jednak jego zgodność z prawem Unii jest dyskusyjna.
W tej kwestii sąd odwoławczy podkreślając, że sporny przepis krajowy jest jasny i nie mógłby zostać poddany wykładni nadającej znaczenie zgodne z dyrektywą, zastanawiał się, czy aby móc nie stosować tego przepisu w sporze między podmiotami prywatnymi powinien najpierw – w celu ochrony uzasadnionych oczekiwań podmiotów prawa – zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości w trybie prejudycjalnym o potwierdzenie niezgodności tego przepisu z prawem Unii.
W tych okolicznościach Landesarbeitsgericht Düsseldorf postanowił zawiesić postępowanie i zwrócić się do Trybunału z dwoma pytaniami prejudycjalnymi.
Pierwsze pytanie dotyczyło jak najkonkretniej kwestii, czy w tym przypadku przepis krajowy niemiecki narusza prawo Unii. Jednak drugie pytanie ma dla orzecznictwa w sprawach dyskryminacyjnych kluczowe znaczenie. Dotyczyło ono bowiem kwestii, czy w przypadku sporu między podmiotami prywatnymi sąd państwa członkowskiego jest zobowiązany do niezastosowania uregulowania ustawowego wyraźnie niezgodnego z prawem wspólnotowym. Przy czym sąd niemiecki nie pytał o to, czy ma zastosować w takim przypadku prawo Unii, ale o to, czy ma zastosować przepis unijny sam z siebie, bez wniosku strony, w przypadku stwierdzenia sprzeczności, czy też dopiero wtedy, gdy Trybunał Sprawiedliwości wyda wyrok w przedmiocie spornego uregulowania.
Kwestia pierwszeństwa
Trybunał w wyroku orzekł, że na sądzie krajowym spoczywa obowiązek zagwarantowania przestrzegania zasady niedyskryminacji ze względu na wiek skonkretyzowanej w dyrektywie 2000/78 poprzez niestosowanie, w razie potrzeby, jakichkolwiek sprzecznych z nią przepisów prawa krajowego, niezależnie od przysługującego mu uprawnienia do zwrócenia się do Trybunału w trybie prejudycjalnym o wykładnię tej zasady.
W tym znaczącym wyroku (powołującym się także na uprzedni wyrok o podobnym kierunku w sprawie Mangold C-144/04) Trybunał nie mówi wprost o stosowaniu z urzędu przepisów prawa unijnego przed prawem krajowym. Stanowisko to jednak logicznie i bezspornie wynika z przyjęcia, że niedyskryminacja wynika z prawa pierwotnego Unii, w tym z Karty Praw Podstawowych, która jest zrównana obecnie (po Traktacie Lizbońskim) w swoim prawnym znaczeniu z traktatami, a także z wyjaśnienia Trybunału, zgodnie z którym odstąpienie od stosowania prawa krajowego nie wymaga uprzedniego zwrócenia się o stanowisko do Trybunału unijnego. Wymaga jedynie zastosowania proceduralnych przepisów krajowych wymaganych przy odstąpieniu od stosowania przepisów sprzecznych z konstytucją.
Trybunał tego już nie mówi, ale musi to oznaczać, że przepisy unijne co do zasady zostają w praktycznym zakresie zrównane z przepisami konstytucyjnymi poszczególnych państw. Co ma nastąpić, kiedy przepisy konstytucyjne pozostają w sprzeczności z przepisami Unii – o tym w tej fazie swojego orzecznictwa (a więc 13 lat temu) Trybunał nie miał powodu jeszcze się wypowiedzieć.