Tak zwany Trybunał Konstytucyjny nie mógł znaleźć lepszego czyli gorszego momentu na wydawanie wyroków zaprzeczających europejskim wartościom, które koniec końców są przedmiotem tej wojny, która toczy się w sąsiednim kraju. To jest takie drobne wsparcie dla Putina. Tak jak wklejenie klauzul bezkarnościowych do ustawy o pomocy Ukrainie tak i ten wyrok jest wyrazem szczurzej praktyki, jeżeli mogę tak powiedzieć, bez urazy dla zaprzyjaźnionych szczurów. Mianowicie wiemy, że na zlecenie Kaczyńskiego mamy do wykonania paskudztwo, więc zróbmy to przy jak najmniejszym rozgłosie. A prawda, jest taka że te szczurze manewry (szczury przepraszam, bo je w gruncie rzeczy lubię) istotnie, wobec wojny cywilizacji, wobec śmierci i zniszczeń dotykających zaprzyjaźnionego narodu, są mniej widoczne. Ale przez to, jak sądzę, jeszcze bardziej obrzydliwe.
Jako prawnik nie mam tu niczego do dodania ani skomentowania. Nie można też oczekiwać niczego od organu, który sam w sobie w obecnym składzie jest produktem myślenia autorytarnego i takie myślenie autorytarne promuje, uchwala i niesie w świat. Stosunek do opozycji, demokracji, prawa i praworządności, wreszcie do Europy samej i do Unii Kaczyńskiego i Putina nie jest aż tak bardzo różny. Oczywiście, koniec końców różnica skutku jest duża, bo Polska jest w Unii a Kaczyński nie ma milionowej armii i czerwonego guzika. Ale to nie przesądza o braku podobieństwa procesu myślowego czy tożsamości mentalnej.
Wydaje mi się, że istotą tego podobieństwa autorytarnych umysłów jest niechęć lub wręcz obrzydzenie do poddania swojego myślenia zewnętrznej kontroli, akceptacji instytucjonalnego mechanizmu weryfikacji decyzji podejmowanych przez dyktatora. Dyktator uważa, że chce dobrze, więc dlaczego ktoś miałby zmieniać jego decyzję, i ma w sobie to nienaruszalne, bezkrytyczne poczucie racji oparte na przeświadczeniu o swojej misji. A misja, jak to misja, powinna być realizowana wbrew głosom nędznych krytykantów.
To dlatego pierwszą polityczną decyzją Kaczyńskiego, brzemienną w skutkach i skrajnie wymowną była likwidacja Trybunału Konstytucyjnego. Przywódca demokratyczny w gruncie rzeczy jest zainteresowany istnieniem takiego trybunału, który może zweryfikować legalność decyzji i uchronić go przed decyzją głupią i szkodliwą, lub co najmniej podzielić odpowiedzialność. Przywódca autorytarny tego nie potrzebuje w najmniejszym stopniu.
Niestety ten zupełnie nowy, historycznie unikalny stan w którym się znaleźliśmy, wymagający myślenia proeuropejskiego, demokratycznego i koncyliacyjnego nie ma właściwości odparowania z mózgów oparów myślenia postsowieckiego i autorytarnego. Putin jest w nas. Przynajmniej w części z nas.
Szczurze manewry
0
Udostępnij