Jednym z najbardziej niezwykłych odkryć dotyczących ewolucji prawa europejskiego na tle wyroków dotyczących polskiej praworządności jest waga, jaką Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przywiązuje do postrzegania sądów jako instytucji niezależnych od władzy politycznej i niezawisłych.
Trybunał mówi wręcz, że nie o to tu chodzi, jakie sądy są, tylko jak są postrzegane. Dopiero bowiem postrzeganie sądów jako sprawiedliwych czyni te sądy sprawiedliwymi.
To z pozoru najzupełniej oczywiste rozumowanie z wielkim trudem przebija się do powszechnej świadomości. Jest coś takiego w tradycyjnym, europejsko-kontynentalnym, prusko-papieskim postrzeganiu sądów jako machiny działającej ponad ludzkimi odczuciami. Tak może kiedyś było, gdy wszystkie instytucje państwa należały do króla, cesarza i papieża. Ale do dawna już tak nie może być.
Sąd są niezawisłe jeżeli naszym zdaniem, w naszym odczuciu takie własne są. Nie ma żadnej innej rzeczywistości ponad to, co na ten temat uważamy.